W ostatnim czasie zafundowałyśmy sobie jedną z najlepszych mieszanek na ziemi – połączenie baśni z podróżami. La dolce vita w czystej formie, w cieplejszej, pachnącej pomarańczami i imbirem grudniowej odmianie. A że tegoroczny grudzień zaskoczył nas swoim uroczym nonkonformizmem i dał wolne od zwyczajnej przedświątecznej bieganiny, sankcjonując popołudniowe i wieczorne wylegiwanie się pod kocykiem – z książką oczywiście! – nasze nowe literackie odkrycie dla najmłodszych okazuje się być gwiazdką z nieba.
‘Pieśni Zaginionego Kontynentu” Przemysława Hytrosia to nowiutka propozycja od znanego z pięknych wydań i ambitnych treści Wydawnictwa Dwukropek. Księga zawiera zbiór dwunastu opowieści, spisanych przez pewnego Podróżnika, który wybrał się w podróż dookoła świata. Odkrył on ląd, który nie widniał do tej pory na żadnej z map. Zaginiony Kontynent okazał się krainą niezwykłych ludzi i innych wyjątkowych istot. Odbyte tam przygody i przywiezione stamtąd historie nasz Podróżnik nazwał pieśniami, a każda jest wyjątkowa i każda niesie piękne przesłanie. Odkrywanie kolejnych warstw i znaczeń poszczególnych opowieści sprawia przyjemność i satysfakcję, zbliża i staje się okazją do podjęcia rozmów na ważne tematy. Magiczny świat baśni Hytrosia porywa swą świeżością i niepowtarzalnością, a jednocześnie bezpiecznie otula znajomymi, tradycyjnymi motywami i tonacjami. Opowieści zaskakują, nie moralizują, są niebanalne. Wnoszą do dziecięcego świata coś więcej, niż klasyczne utwory, gdzie świat jest czarno – biały, a więc nieprawdziwy. W „Pieśniach…” ciężko o banalne morały, tam liczy się człowiek i jego historia, a niejako dopiero przy okazji przychodzi chwila refleksji i naturalne odczytanie przesłania. Odnoszę wrażenie, że klasyka, którą moim zdaniem często należałoby zdemitologizować, istnieje niekiedy najpierw jako teza, którą następnie udowadnia się płytkimi fabułami. Hytroś zaczyna od drugiej strony, wywołując w czytelniku zaufanie, opowiada najpierw historię, by następnie pozostawić nas z niewymuszonymi wnioskami. To uczy dzieci, aby polegać na swojej intuicji moralnej, wywodzącej się z dobrego i czystego wnętrza. Założenie, że dziecko jest dobre z natury i nie trzeba go nieustannie pouczać, obce jest sztampowej klasyce.
Inną wartą podkreślenia i uznania wartością książki jest zerwanie z ośmieszoną już przecież dostatecznie konwencją księżniczek w potrzebie i ratujących je rycerzy na białym koniu. Pisarz był w tym względzie tak bezpardonowy i bezczelny, że uratował swojego głównego bohatera przez dziewczynę w zbroi, Klarę. I na koniec wcale nie zostali oni mężem i żoną. A zatem istnieje na tym świecie coś poza miłością kobiety i mężczyzny. Przyjaźń na przykład. Ale to nie wszystko! U Hytrosia poznacie też smoki, które się boją. Poznacie ludzi, którzy popełniają wiele błędów, choć nie są źli. Poznacie przewrotne scenariusze pisane przez los i ludzi, którzy z owym losem walczą. Poznacie siebie: swoje słabości i swoją wielkość.
Czy naprawdę nie wspomniałam jeszcze o przepięknych rysunkach Agnieszki Wajdy? Będąc pod wrażeniem książkowych ilustracji, zaobserwowałam jej profil na Instagramie. Piękne, pobudzające wyobraźnię prace.
Leave A Reply