• Strona Główna
  • O mnie
  • Podróże
    • CHORWACJA
    • Grecja
    • Holandia
    • Niemcy
    • Polska
    • Włochy
    • Wyspy Kanaryjskie
  • Książki
  • Macierzyństwo
  • Związek
  • Uroda
  • Bieganie
  • Moim Zdaniem
  • Strona Główna
  • O mnie
  • Podróże
    • CHORWACJA
    • Grecja
    • Holandia
    • Niemcy
    • Polska
    • Włochy
    • Wyspy Kanaryjskie
  • Książki
  • Macierzyństwo
  • Związek
  • Uroda
  • Bieganie
  • Moim Zdaniem
„KUBUŚ PUCHATEK” WCALE NIE TAKI GŁUPI, CZYLI O KLASYCE ODKRYTEJ NA NOWO
17 kwietnia 2018

Klasykę się czyta. Również klasykę dla dzieci. Klasykę, czyli coś, co kiedyś zdobyło swoja pozycję jako reprezentatywne i ważne w danym gatunku, a więc czego się już nie kwestionuje i nie wartościuje.

Bardzo to krzywdzące dla klasyki. Chyba że zechcemy odkryć ją na nowo.

Lubię analizować i odkrywać coś, co pozornie nie jest już do odkrycia. Chcę sie z Wami podzielić czymś, co wypłynęło podczas mojego niedawnego czytania dzieciom „Kubusia Puchatka”. Pewną ważną rzeczą, która mnie olśniła i urzekła w tej książce, poznanej na nowo po tylu latach i na nowo zrozumianej dopiero teraz, na chwilę przed trzydziestką.

Zacznę od tego, że „Kubuś Puchatek” niejednokrotnie mnie dziwił i frustrował. Głupiutki obżartuch otoczony bandą beznadziejnych przyjaciół, z których co jeden, to lepszy. Królik – egoistyczny neurotyk – wegetarianin z zaburzeniami lękowymi i manią prześladowczą na punkcie swojego ogródka. Sowa – obrzydliwie zarozumiała mądrala w okularach, niedowartościowana snobka.   Kłapouchy – zakompleksiony flegmatyk z zaawansowaną depresją. Prosiaczek – emocjonalnie rozchwiany mały jegomość z zespołem lęku uogólnionego. I wreszcie Tygrysek – adehadowiec i bezrefleksyjny hulaka.

Cała ekipa nieustannie popada w dziwne kłopoty i niestrudzenie próbuje dojść z sobą do ładu. Każdy z nich gubi się w swoich wadach, popełnia kolejne głupstwa i głupstewka, aby ostatecznie zawsze jednak po prostu ze sobą być. Nie pada tam nigdy ani jedna refleksja na temat poprawy czy jakiejkolwiek zmiany swoich zachowań, swojego myślenia. Deficyt samokrytyki uroczych zwierzątek teoretycznie istotnie może przyprawiać o irytację.

Jednak kubusiowopuchatkowe perypetie okraszone są tak obfitą dozą uroku i ciepła, że nie sposób brać na serio całego niechlujstwa przyjaźni stumilowoleśnych zwierzątek. Dzięki temu bezpretensjonalnemu czarowi wciąż i wciąż jestem spragniona tej historii. Czytam ją dzieciom … i odkrywam coś, co wywraca do góry nogami moją dotychczasową opinię o książce A. A. Milne’a.

„Kubuś Puchatek” wcale nie jest naiwną historią o niedopasowanych przyjaciołach. Przyjaźń Misia, Prosiaczka, Tygryska i reszty może stanowić wzór dla niejednego dorosłego. Dojrzałość uczucia tej gromadki, tak cudnie skryta pod pozorem infantylności zachowań i różnic dzielących zwierzątka, wprawia mnie w zachwyt. Milne nic a nic nie moralizuje, a tylko delikatnie sugeruje, jak powinniśmy się przyjaźnić: akceptując siebie nawzajem w stu procentach. Takiej definicji przyjaźni potrzebuje nasz świat.

Świat, który rozlicza z najmniejszego błędu, wytyka najmniejsze potknięcie.

Świat, który aż czeka na Twoje faux pas, aby móc Cię shejtować.

Świat, który odmienność wita okrucieństwem i który linczuje za niedoskonałość. Świat, który atakuje za różnice, choć wcale nie przyklaskuje identyczności.

Świat, który wychowuje nam okrutne dzieci, drwiące z wad i słabości. „Kubuś Puchatek” wad nie ocenia, nie rozsądza,nie krytykuje. On nawet ich nie obnaża.

Słabości, co się odkrywczo u Milne’a okazuje, każdy jakieś ma. Nie każdy za to ma przyjaciela. Takiego, co to nie ocenia. Takiego, co  akceptuje. Takiego, który – chociaż może nie rozumie – to zna i nie rozlicza. Bo to my wybieramy, czym są dla nas inni i czym my sami jesteśmy:

naszymi słabościami czy tym, co w nas wielkie.

Zdjęcie: żródło.

Włożyłam w ten tekst wiele czasu i pracy, więc będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz tutaj po sobie jakiś ślad. Może to być komentarz, w którym odniesiesz się do tego, co przed chwilą przeczytałaś lub przedstawisz swoje osobiste doświadczenia. Może być udostępnienie na swoim profilu społecznościowym (wystarczy kliknąć SHARE). Zmotywuje mnie to do dalszej pracy i wyzwoli we mnie cudowne endorfinki. A, i koniecznie polub mnie na FB- dzięki temu będziesz zawsze na bieżąco z nowymi postami. Pozdrawiam.

Kasia

czas wolnykocham czytaćksiążki dla dzieciKubuś PuchatekMilneprzyjaźń
Share

Książki  / Moim Zdaniem

You might also like

„Pieśni Zaginionego Kontynentu” Przemysława Hytrosia
5 grudnia 2020
„Pozytywka” Katherine Woodfine – znakomity kryminał dla najmłodszych
14 października 2020
„Przygoda w Greenglass House” – nasze największe czytelnicze odkrycie roku
14 września 2020

14 komentarzy


Dominika
17 April 2018 at 12:39
Reply

Kubuś Puchatek to bajka nieśmiertelna. Piękno tkwi w prostocie.
Piękny wpis i totalnie zgadzam się z meritum – takiej definicji przyjaźni potrzebuje nasz świat !



    zpliszkasiwa.pl
    21 April 2018 at 22:09
    Reply

    Dziękuję. O taki świat musimy się starać.

Justyna
17 April 2018 at 13:08
Reply

Ja sama uwielbiam Kubusia Puchatka i chętnie czytam go mojej córci 🙂 Wolę jej poczytać lub puścić taką bajkę do oglądania niż te wszystkie inne głupie bajki których tytułów nie będę wpisywać, które niczego nie uczą i pokazywana jest w nich agresja.



    zpliszkasiwa.pl
    21 April 2018 at 22:11
    Reply

    Zgadzam się. Wiele spośród dzisiejszych propozycji dla najmłodszych przyprawia o dreszcze.

Agu w Sieci
17 April 2018 at 21:17
Reply

Kubusia Puchatka kocham od dawna i sama nie wiem za co. I najbardziej kocham Kłapouchego, bo jest taki smutny, że aż serce mi się kraje i chciałabym go tulić.
Co do przyjaźni tych stworzonek, od zawsze była dla mnie czymś niezwykłym, ponieważ pokazywała, że nieważne jacy jesteśmy, jakie wady mamy, zawsze znajdzie się ktoś, kto jest blisko, komu możemy zaufać. I właśnie dlatego to jedna z niewielu lektur i książek kanonicznych, do której wracam.



Olga
17 April 2018 at 21:32
Reply

Ja często wracam do książek czytanych w dzieciństwie, aby spojrzec na nie z inn j perspektywy.



    zpliszkasiwa.pl
    18 April 2018 at 06:21
    Reply

    Ja także teraz wracam, ale nie z wyboru, tylko z faktu, iż czytam je dzieciom. I całe szczęście – bo mam szansę odkryć je na nowo.

    zpliszkasiwa.pl
    21 April 2018 at 22:12
    Reply

    A mnie się to zdarza zupełnie przez przypadek.

Olga
18 April 2018 at 20:04
Reply

Ja do dzisiaj kocham Kubusia Puchatka i za każdym razem kiedy czytam go córce odkrywam w tej książce coś innego.



    zpliszkasiwa.pl
    21 April 2018 at 22:14
    Reply

    I to jest fantastyczne, prawda?

Gabrysia
19 April 2018 at 11:23
Reply

Przeczytałam ten wpis z wielką ciekawością ponieważ zawsze uwielbiałam tą bajkę i do dziś puszczam ją moim siostrzenicą i braciom. I zgodzę co Pani napisała i świetnie opisała Pani każdą postać. Niestety w tym świecie nie ma takiej akceptacji wad jak w tej bajce. Pozdrawiam 🙂



    zpliszkasiwa.pl
    21 April 2018 at 22:15
    Reply

    Cudownie! Ważne, aby każdy z nas wiedział, że to my tworzymy ten świat. Każdy po trochu.

Bobreczki
21 April 2018 at 01:50
Reply

No właśnie, czytając Twój wpis, nie mogę się nie odnieść, ponieważ sama właśnie nidawno dzieciom czytałam Kubusia Puchatka i też coś odkryłam. Piękna sprawa – czytanie książek na nowo z dzieciakami. Dlatego, zamiast się rozpisywać i powielać zapraszam serdecznie do siebie 🙂
https://bobreczki.wordpress.com/2017/11/03/czy-tarka-moze-byc-scierka/



Agata-Beztroskamama
22 April 2018 at 11:07
Reply

Lubiłam całą bandę Kubusia ?tylko Krzyś był jakiś dziwny. Dzięki za przypomnienie, całkiem zapomniałam o tygrysku teraz wiem co nowego poczytam córce.



Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.




© Copyright 2017 Z Pliszką Siwą by Kasia Lipa