Dziś zabiorę Was nad Jeziora Plitwickie – obowiązkowy punkt podróży po Chorwacji, jedną z jej czołowych atrakcji.
DLACZEGO WŁAŚNIE TAM?
Z czym kojarzy się Chorwacja? Oczywiście z Dubrovnikiem i Jeziorami Plitwickimi! Każdy rozpozna czerwone dachy „perły Dalmacji” oraz niesamowitą zieleń wodospadów i jezior parku w Plitwicach.
Z Jeziorami sprawa jest o tyle fajna, że z powodzeniem można je potraktować jako punkt odpoczynku w podróży na południe Chorwacji. Warto troszkę zboczyć z głównej trasy na wybrzeże (Plitvice leżą nieco na uboczu, blisko granicy z Bośnią i Hercegowiną), aby skorzystać z okazji i na własnej skórze przekonać się, jakie odcienie zieloności jest w stanie wyprodukować natura.
My podróżowaliśmy nad Jeziora wracając z naszej majówki w Toskanii i na Istrii. Początkowo w planach była wyspa Krk, którą chcieliśmy pozwiedzać przez dwa dni, ale okazało się, że majowa pogoda zawiodła w tym rejonie i trzeba było wymyślić coś innego. Idealne okazały się Plitvice, których dotąd nie widzieliśmy. I to był strzał w dziesiątkę! Zakochałam się po uszy. Moje dzieci także!
PARK NARODOWY JEZIOR PLITWICKICH
Jeziora Plitwickie tworzą unikatowy kompleks parkowy wpisany w 1979 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Park Narodowy Jezior Plitwickich został utworzony w 1949 roku. Składa się na niego 16 jezior, między którymi przepływa rzeka Korana. Kraina jezior porośnięta jest gęsto zielonym lasem bukowym.
Plitvice położone są w środkowej części kraju, około 150 km od Zagrzebia, niedaleko wschodniej granicy z Bośnią i Hercegowiną. Spacerując wśród tych cudów natury, mamy szansę poznać inne, nieadriatyckie, zielone i bujne oblicze Chorwacji.
ZWIEDZANIE
Nie ma sensu „wpadać” do Parku na dwie godziny. Nie zdąży się przejść żadnej z tras. A tych jest kilka. My wybraliśmy trasę C: wydawała nam się najbardziej adekwatna do naszych możliwości (średniowymagająca, bo chociaż pod względem kondycji zaliczamy się, nieskromnie mówiąc, do klasy premium, to jednak do Plitwic dotarliśmy z Istrii dopiero około 13, w związku z czym mieliśmy mało czasu). Jeziora to impreza przynajmniej na trzy czwarte dnia.
Pogoda dopisała nam cudownie! Ominęliśmy deszczowy Krk, aby trafić w cieplutkie objęcia majowego słońca w głębi kontynentu. Nie jestem specjalistką od porad praktycznych, ale tym razem wypada mi chyba wspomnieć o dwóch niezbędnych rzeczach: wygodnych butach i prowiancie. Do naszych kiecek założyłam więc z dziewczynami trampki i zabrałam plecak jedzenia.
Widoki zachwycą nawet najbardziej wymagających. Chciałoby się fotografować niemal każdy odcinek kładkowej trasy parku. Ale – nie da się! Słuchajcie, serio się nie da, cholera, tyle ludzi! My zwiedzaliśmy chwilę przed sezonem, ale i tak ciężko się było zatrzymać na dłużej niż na kilkanaście sekund. Wężyk ciągnął się za nami przez większość drogi. A że droga wąska, bo kładki, a jak kładki, to wiadomo, po bokach woda, wymijanie nie było dobrym pomysłem. Trzeba było iść.
Początek naszego szlaku znajdował się na małej przystani z molem, z której odpływał elektryczny statek, mający nas przewieźć przez pierwsze z jezior, Jezioro …… Resztę trasy przebyliśmy oczywiście pieszo. Z końca szlaku turystów zabiera autokar i zawozi do wyjścia.
OPŁATA ZA WSTĘP do Parku nie należy do najniższych. W maju zapłaciliśmy 110 kun od osoby dorosłej. Dziecko do lat 7 wchodzi za darmo, więc jeszcze nam się udało. W ścisłym sezonie dorosły płaci 180 kun. Parking kosztuje 7 kun.
JEZIORA PLITWICKIE Z DZIEĆMI
Po pierwsze – zdecydowanie warto! Pomimo tego, że trasy nie są przystosowane dla najmłodszych, a już na pewno nie dla wózków.
Uśmiechy, ochy i achy zachwyconych dzieciaków to najlepsze potwierdzenie atrakcyjności tego miejsca. Aby jednak rodzinny spacer nie przemienił się w męczarnię, warto zaplanować wizytę w Plitwicach poza ścisłym sezonem. Tłumy turystów depczących ci po piętach umniejszyłyby radość z bycia nad Jeziorami nawet dzieciakom.
Włożyłam w ten tekst wiele czasu i pracy, więc będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz tutaj po sobie jakiś ślad. Może to być komentarz, w którym odniesiesz się do tego, co przed chwilą przeczytałaś lub przedstawisz swoje osobiste doświadczenia. Może być udostępnienie na swoim profilu społecznościowym (wystarczy kliknąć SHARE). Zmotywuje mnie to do dalszej pracy i wyzwoli we mnie cudowne endorfinki. A, i koniecznie polub mnie na FB – dzięki temu będziesz zawsze na bieżąco z nowymi postami. Ściskam.
Kasia
3 komentarze
Pięknie się czyta… Już chciałoby się tam byc;) wybieramy się z początkiem września. Miałam brać wozek dla naszego 2 latka – dzieki za info, że nie ma sensu bo brac;) Mam nadzieję że damy radę ‚ na barana’. Wracam do oglądania pięknych zdjec;)))
Szukałam informacji na temat tego, czy damy radę z wózkiem. Niestety trochę opadł mój zapał czytając , że wózkiem nie damy rady, ponieważ jedziemy z dwiema 4 latkami i jednym dwulatkiem. 🙁 Muszę się do tego mentalnie przygotować, bo rezygnować z jezior plitwickich nie mam zamiaru 🙂
super