• Strona Główna
  • O mnie
  • Podróże
    • CHORWACJA
    • Grecja
    • Holandia
    • Niemcy
    • Polska
    • Włochy
    • Wyspy Kanaryjskie
  • Książki
  • Macierzyństwo
  • Związek
  • Uroda
  • Bieganie
  • Moim Zdaniem
  • Strona Główna
  • O mnie
  • Podróże
    • CHORWACJA
    • Grecja
    • Holandia
    • Niemcy
    • Polska
    • Włochy
    • Wyspy Kanaryjskie
  • Książki
  • Macierzyństwo
  • Związek
  • Uroda
  • Bieganie
  • Moim Zdaniem
Akwizgran. Miasto Karola Wielkiego
12 lutego 2019

Urodziły nam się Niemcy. Południowy – zachód. Na majówkę. Penetrując mapę Nadrenii Północnej i Westfalii natknęłam się na wiele atrakcyjnych  miejsc, ale dla mnie – niedoszłego doktora historii średniowiecznej – szybsze bicie serca wywołało jedno niewielkie miasto. Akwizgran.

Miasto legenda. Miasto świadectwo. Miasto – serce Europy.

Położone w dzisiejszych Niemczech, jednak tuż przy granicy z Belgią i Holandią.

Dziś znane bardziej jako miasto uzdrowiskowe, ważny ośrodek naukowy lub też miejsce, gdzie odbywają się słynne zawody konne CHIO. Dla mnie jednak Akwizgran, niemieckie Aachen, kojarzy się z jednym i tylko jednym. Z Karolem Wielkim, oczywiście!

NAZWA

Akwizgran swoją niemiecką nazwę Aachen przejęło od zlokalizowanych właśnie tam zdrowotnych źródeł: Bad Aachen. Łacińskie brzmienie, Aqui Granni, oznaczające tyle, co „źródła Grannusa” (Grannus był bożkiem celtyckim), przejęła większa część języków europejskich, w tym polski. Stąd nasz Akwizgran.

Łacińska wersja została zatwierdzona przez Komisję Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej i dlatego tę właśnie przyjmujemy jako obowiązującą dla naszego kraju.

KAROL WIELKI

Akwizgran nie byłby Akwizgranem bez Karola Wielkiego. Dla przypomnienia: ten średniowieczny władca Franków i Longobardów stał się twórcą pierwszego od czasu upadku cesarstwa zachodniorzymskiego imperium europejskiego. Swoją potęgę potwierdził koronując się w 800 roku (Rzym, papież Leon III) na cesarza rzymskiego. Tytuł ten nawiązywał do potęgi i chwały starożytnego imperium i stanowił konkurencję dla istniejącego jeszcze wówczas, lecz pozbawionego wcześniejszego blasku, cesarstwa bizantyjskiego ze stolicą w Konstantynopolu (dzisiejszy Stambuł). Dla zaświadczenia, iż nowopowstała potęga ma nowy, już stricte europejski charakter, stolicą uczynił władca nie Rzym, a Akwizgran – swoje ulubione miasto.

Jakie ma to znaczenie dla nas, współczesnych Europejczyków? Ogromne, jeśli uzmysłowimy sobie, kim Karol Wielki był dla Europy. Władca plemion zachodnioeuropejskich i dziesiątek podbitych ziem to jedna z tych postaci, które możemy nazywać ojcami Europy – dosłownie i w przenośni. Pominę fakt wigoru i entuzjazmu Karola w dziedzinie prokreacji i związaną z tym mnogość i różnorodność potomstwa cesarza, która niemal każdemu z narodów europejskich pozwala szczycić się domieszką karolińskiej krwi. Karol był przede wszystkim współtwórcą ducha kontynentu, jego kultury. Namacalne świadectwo znaczenia tej wyjątkowej postaci funkcjonuje do dzisiaj w naszym słowniku, a konkretnie w słowie „król”, które pochodzi od imienia Karola właśnie.

KATEDRA AKWIZGRAŃSKA

Uwielbiam katedry! A Aachener Dom zachwyciła mnie szczególnie. Ukończona już około roku 800, czyli w okolicach koronacji Karola Wielkiego, jako kaplica pałacowa. Stanowiła pierwszą katedrę w Europie Północnej. Przez 600 lat była miejscem koronacji królów niemieckich. Przez kolejne stulecia rozbudowywano ją i stąd jej eklektyzm. Wyrazem niezwykłego znaczenia budowli jest fakt, iż w 1978 roku została ona wpisana na listę zabytków UNESCO jako pierwsza w Niemczech i jedna z dwunastu pierwszych  w Europie!

Drzwi wejściowych katedry bronią dwa lwie pyski. Moje dzieci zaciekawiła legenda o budowie obiektu. Wobec braku środków na ukończenie katedry, mieszkańcy Aachen zwrócili się o pomoc do diabła. Czart obiecał  im pieniądze w zamian za duszę pierwszego stworzenia, które przestąpi próg świątyni. Kiedy już dom boży został ukończony, sprytni akwizgrańczycy obmyślili fortel, aby zapobiec potępieniu którejś z ludzkich dusz. Wgonili do środka kościoła wilczycę. Szatan wprawdzie wyrwał zwierzęciu duszę i umieścił ją w dużej szyszce, jednak z wściekłości wybiegł z katedry trzaskając drzwiami tak mocno, że urwał sobie palec, który teraz można dostrzec w pysku jednego z lwów.

Legendarną wilczycę (ze śladem po wyrwanej przez diabła duszy) oraz brązową szyszkę możemy podziwiać w przedsionku świątyni, po przejściu przez który znajdziemy się w najstarszej części Aachener Dom – ośmiokątnej kaplicy.  Liczba osiem stanowiła symbol wieczności (dlatego średniowieczne baptysteria – pomieszczenia lub budowle, gdzie odbywał się chrzest – budowane były na planie ośmiokąta). Kaplicę, której twórcą był budowniczy Odo z Metzu, wzorowano na raweńskiej bazylice świętego Witalisa. Za pozwoleniem papieża wywieziono nawet z Włoch rzymskie i raweńskie elementy dekoracyjne, które przetransportowano przez Alpy i wykorzystano właśnie w Akwizgranie. Świadczy to o niezwykłej randze, jaka od początku nadawana była nowej stolicy cesarstwa. Wbrew temu, co można wyczytać w niektórych przewodnikach, kaplica pałacowa nie oddaje wiernie swojego wyglądu sprzed ponad tysiąca lat. Ambona została zmieniona przez Ottona III, chór przebudowano w stylu późnogotyckim, dobudowano zachodnią część świątyni, a Fryderyk Barbarossa (ten od wypraw krzyżowych) zawiesił przepiękny świecznik, który do dziś służy w trakcie ważniejszych uroczystości.  Z przełomu XII i XIII wieku pochodzi imponujący złoty relikwiarz, w którym złożono ciało Karola Wielkiego.

Są takie słynne miejsca, które rozczarowują.  Aachener Dom do nich nie należy! Katedra nas olśniła, jej piękno przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Czuć tam ducha minionych czasów, jakkolwiek patetycznie to zabrzmi. I choć jej dzisiejszy wygląd to suma wpływów wielu epok, stylów i historii (kolejne rozbudowy, przebudowy i odbudowy – te ostatnie po pożarach oraz największa – po zniszczeniach wywołanych bombardowaniami aliantów w trakcie II wojny światowej),  wizyta w katedrze to zanurzenie w świecie średniowiecza karolińskiego, które jest dla wszystkich Europejczyków takim samym uniwersum, jak Grecja czy Rzym. Tyle że – paradoksalnie – bliższym, a mniej znanym. 

SKARBIEC AKWIZGRAŃSKI (DOMSCHATZKAMMER)

Po wizycie w katedrze warto wybrać się do skarbca, który uważany jest za jeden z najcenniejszych w Europie. My wykupiliśmy bilet rodzinny za 10 euro, dzięki czemu mieliśmy okazję obejrzeć, pośród wielu zabytków sztuki sakralnej, m. in. krzyż Lotara, sarkofag Prozerpiny czy wiele relikwiarzy, w tym jeden wyjątkowy – złote popiersie Karola Wielkiego z fragmentem jego czaszki.

Największą atrakcją skarbca od jakiegoś czasu niezmiennie pozostaje legendarny tron Karola Wielkiego. Legendarny – bo – tak, też się rozczarowałam – najpewniej szanowny Szarlemań nie sadzał jednak na nim swojego królewskiego tyłka, a czynili to dopiero jego następcy. Wcześniej tron wystawiony był na widok publiczny w katedrze, jednak aby zapobiec dalszym aktom wandalizmu (a jakże!), siedzisko ukryto i obecnie jest ono udostępniane zwiedzającym raz dziennie po wykupieniu opcji zwiedzania z przewodnikiem.

RATUSZ

Zanim odkryjemy katedrę, natrafimy na gotycki ratusz. Położony oczywiście na starówce, teraz już nieco podniszczony, lecz nadal wyjątkowo piękny. Wybudowany w XIV wieku w miejscu dawnego pałacu Karola Wielkiego. Fasadę zabytku zdobi 50 figur władców Cesarstwa. Ratusz można zwiedzać – a warto – bo jedna z sal stanowi pozostałość po królewskich komnatach władcy Franków.

ELISENBRUNNEN

Jak już pisałam, Akwizgran wziął swoja nazwę i pierwotną sławę od wód leczniczych. Dlatego, goszcząc w tym mieście, nie sposób darować sobie neoklasycystyczną pijalnię wód na Friedrich – Wilhelm – Platz. Urok tego miejsca wątpliwy, ale sława sięga daleko! Gdyby ktoś miał wątpliwości odnośnie zapachów, trzeba sobie uprzytomnić, że akwizgrańskie źródła to źródła siarkowe… hi hi Więc aromat iście piekielny!

PIERNIKI

Chociaż jestem patriotką, nie będę kłamać! Akwizgrańskie pierniki wygrywają dla mnie z toruńskimi. Miałam nie próbować, bo wiadomo – lato za pasem – ale gdzie tam! Spróbowałam – i przepadłam! Niebo w gębie. Są twardsze, słodsze i bardziej „piernikowe” od naszych rodzimych, a przy tym dostępne w wielu różnych smakach. Ponoć wypieka się je bez tłuszczu a do tego zgodnie z chronioną certyfikatem UE recepturą. Do kupienia w uroczych, przyciągających wzrok i węch sklepikach z napisem: „Aachener Printen„. Ceny – eh, te nie są zbyt słodkie, ale warto!

SPACER ULICZKAMI AKWIZGRANU

To też atrakcja! Uliczki niektórych niemieckich miasteczek, o czym się dość szybko przekonaliśmy, spokojnie dorównują tym chorwackim. Akwizgran jest bardzo klimatyczny. To studenckie miasto o bogatej historii może kojarzyć się z naszym Krakowem. Urokliwe kamienice przyciągają wzrok i każą sie cieszyć każdą chwilą pobytu. Na szczególną uwagę zasługują takie perełki, jak Haus Lowenstein  czy Pałac Buchel. Pierwszy z nich to wielokondygnacyjny budynek mieszkalny, stanowiący wizytówkę rynku w Aachen. Jego nazwa pochodzi od nazwiska pierwszej właścicielki obiektu – Anny Lowenstein.

Miasto Karola Wielkiego pomnikami stoi. I to nie zwyczajnymi, ale wymyślnymi. Spacerując ulicami Aachen co rusz natrafiamy na ciekawe, symboliczne lub zabawne rzeźby czy fontanny. Do najbardziej charakterystycznych należy fontanna Puppenbrunnen (Kramer Strasse) z ruchomymi lalkami – symbolami Akwizgranu. Na jej czubku znajduje się kogut – symbol niegdysiejszej okupacji francuskiej.

Wybraliśmy Akwizgran na pierwszy dzień naszego pobytu w zachodnich Niemczech, nie spodziewając się aż takich wrażeń. I co? I wracaliśmy stamtąd przeświadczeni, że tak wysoko zawieszonej poprzeczce ciężko będzie sprostać. Czy któremuś z nadreńskich miejsc to się udało? Przeczytajcie niedługo.

Włożyłam w ten tekst wiele czasu i pracy, więc będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz tutaj po sobie jakiś ślad. Może to być komentarz, w którym odniesiesz się do tego, co przed chwilą przeczytałaś lub przedstawisz swoje osobiste doświadczenia. Może być udostępnienie na swoim profilu społecznościowym (wystarczy kliknąć SHARE). Zmotywuje mnie to do dalszej pracy i wyzwoli we mnie cudowne endorfinki. A, i koniecznie polub mnie na FB – dzięki temu będziesz zawsze na bieżąco z nowymi postami. Ściskam.

Kasia

AkwizgranKatedraNadrenia Północna WestfaliaNiemcyPodróżePodróże z dzieckiem
Share

Niemcy  / Podróże

You might also like

„Polska naj… Księga miejsc wyjątkowych”
26 września 2020
Dinant – belgijskie impresje
12 maja 2019
Bruksela- największe w Europie muzeum dinozaurów
9 kwietnia 2019

2 komentarze


weronika
23 February 2019 at 19:45
Reply

Pięknie tam jest!



    Z Pliszką Siwą
    21 May 2019 at 16:40
    Reply

    Zdecydowanie!

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.




© Copyright 2017 Z Pliszką Siwą by Kasia Lipa